poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Jaki Kurdystan? Gdzie jest Kurdystan?

Ja pisaliśmy wcześniej, nasz samochód dostał nowy look dzięki naklejkom pokazującym naszą trasę ;)) po drodze jedna z naklejek samowolnie powędrowała w świat...

Okazało się, że są one również niezmiernie pomocne na przejściach granicznych: wszyscy pogranicznicy  pytając "dokąd jedziecie?" z lekkim zdziwieniem a na następnie serdecznym rozbawianiem reagowali na naszą odpowiedź "Wracamy do Polski" zobrazowaną mapką przejazdu.
Spotkaliśmy się z dużą serdecznością! Okazuje się że Polacy są jednak powszechnie lubiani ;))

Jednak nasz patent z celem podróży i mapką prawie okazał się zgubny przy przekraczani granicy Bułgarsko - Tureckiej w rozmowie z tureckim celnikiem...
Po przejściu paszportowej kontroli, uzyskaniu wizy - co wcale nie jest takie oczywiste, bo jak tu znaleźć odpowiedniego pana w odpowiedniej budce z pośród ponad 90 takich samych budek... :)
Przyszedł czas na kontrolę bagażową. No tak.. czy jakiś alkohol? Tak! Jedna butelka polskiego trunku :P no i zdziwienie dlaczego tylko jedna.. Przejrzany bagażnik, "trumna" na dachu.. no i pytanie: dokąd jedziecie?
Z dumą prezentujemy mapkę i mówimy dokąd jedziemy: Kapadocja, Kurdystan, Irak, Iran! STOP! Celnik z poważną miną i złością w głosie pyta się: Jaki Kurdystan, a gdzie jest Kurdystan?  Blady strach na nas padł: rzeczywiście na mapie jest napisane Kurdystan...a przecież Turcja nie uznaje Kurdów i Kurdystanu. Jeszcze do niedawna mówienie o nich było karane... Bady strach na nas padł.. UPS!
Szybko chłopaki zaczęli mówić o górze Sabalan, o Iranie i Iraku, o Rosji... I.. Ufff! Celnik się uśmiechnął i oddał paszporty życząc (chyba) po turecki szczęśliwej drogi.

No cóż, chcąc uniknąć kolejnych nieprzyjemności, postanowiliśmy, na czas podróży przez Turcję, zakleić czerwoną taśmą izolacyjną nazwę Kurdystan. Odkleimy ją jak wjedziemy do Kurdystanu ;)



niedziela, 28 kwietnia 2013

JUŻ W TRASIE

Z małym poślizgiem, ale jednak udało się wyjechać :) prawie wg planu 27 kwietnia o 3:00 zapakowaliśmy się w umówionym wcześniej miejscu na Śląsku w 4 osoby do mercedesa i ruszyliśmy w długo oczekiwaną trasę. Zdecydowanie niezbędny okazał się bagażnik dachowy :).
Pierwsze kilometry pokonaliśmy ze sporym niepokojem o stan techniczny auta, bo z uwagi na nieoczekiwaną awarię na kilka dni przed wyjazdem, nie mieliśmy okazji do porządnego testu w Polsce. Dodatkowo coś zaczęło 'świszczeć' - wg połowy z nas świst pochodzi z okolić przedniego prawego koła (łożysko??) co nie sugeruje nic dobrego. Druga połowa twierdzi, że może to tylko kiepska aerodynamika belek bagażnika dachowego. I na szczęście wydaje się, że chyba to jednak bagażnik, bo kilometry upływają, a my jedziemy dalej...
Pierwszy postój po 1200 km od Warszawy mieliśmy w Chorwacji u zaprzyjaźnionej Pani kustosz zamku w Valpovie k/Osijeku, gdzie zrobiliśmy mały 'tunning' auta.



Po odpoczynku ruszyliśmy dalej i nad ranem dotarliśmy do Turcji i pierwszego dłuższego, zaplanowanego postoju w Edirne. Nieco utrudnione okazało się odnalezienie pensjonatu z wolnymi pokojami oraz z normalną ceną, ale w końcu zostaliśmy w jednym z hoteli w samym centrum, gdzie właśnie spędzamy ostatnią w Europie noc, przed ruszeniem w stronę Stambułu i Kapadocji. Na miejscu zaliczyliśmy pierwszy meczet (i drugi też), pierwsze upały, pierwsze piwo i pierwszą noc nie w samochodzie :) Spalanie w 4 osoby, z bagażnikiem dachowym i mnóstwem kilogramów bagaży wychodzi ok 6,5 l/100 km - nieco mniej niż oczekiwaliśmy :)




sobota, 20 kwietnia 2013

NAKLEJKI


 W drukarni MaxiMedia w przygotowaniu są naklejki na samochód - wydruk próbny został już zaakceptowany więc zaraz będą gotowe wersje finalne, gotowe do naklejenia na drzwi, maskę czy też klapę bagażnika. Podobno materiał jest na tyle wysokiej jakości, że nie powinno być problemu z usunięciem naklejek bez szkody dla lakieru (który swoją drogą na Mercedesie jest w bardzo dobrym stanie) nawet po kilku miesiącach. Zastanawiamy się tylko czy maska jest odpowiednim miejscem na naklejanie czegokolwiek - w końcu oprócz żaru irańskiego słońca z góry, na maskę będzie lał się żar 2,5 litrowego potwora schowanego pod spodem :), co razem może być zabójcze.





SAMOCHÓD PO NAPRAWIE


 W środę auto zostało odebrane z warsztatu po zakończeniu technicznej części przygotowania go do trasy. Dzięki pomocy sprawdzonego warsztatu z Wrocławia wymienione lub naprawione zostały wszystkie (zdiagnozowane) części, płyny, filtry itp., co ma zagwarantować nam bezpieczną podróż bez nieplanowanych i przymusowych postojów :) W tym miejscu polecamy głównych autorów przygotowania Batumi do trasy - warsztat auto D.N.A.


Poza tym auto przeszło pierwszy dłuższy test: trasę Wrocław - Warszawa. Tam planowana jest część mniej techniczna przygotowania Batumi do trasy, m.in. mycie w środku i na zewnątrz, nowe radio i głośniki, sprawdzenie szyberdachu, nowe opony, nowa apteczka i gaśnica, czyszczenie reflektorów i montaż dodatkowych (instalacja już jest gotowa), naprawa gniazda zapalniczki (wprawdzie nikt nie pali papierosów, ale bez ładowania nawigacji ciężko się będzie obejść). Potem pozostanie zalanie do pełna i kierunek POŁUDNIE !!!

czwartek, 11 kwietnia 2013

mb201-124 forum portalem wspierającym naszą wyprawę

Z wielką przyjemnością informujemy, iż forum pasjonatów mercedesów W124 i W201 zostało w ostatnich dniach portalem wspierającym naszą wyprawę. Od samego początku, gdy tylko zapadła decyzja o podróżowaniu merecedesem W124, zostaliśmy członkami wspomnianego forum.
Liczymy, iż nasza współpraca będzie owocna, a w razie jakichkolwiek problemów będziemy mogli liczyć na doświadczenie i rady forumowiczów.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Peron4 patronem naszej wyprawy

W dniu dzisiejszym na stronach portalu peron4.pl ukazał się krótki artykuł opisujący nasze zmagania z planowaniem i przygotowaniami do wyprawy. Po wielce znaczącym tytułem "Jak zaplanować podróż z Polski do Iranu" możecie w pigułce prześledzić etapy planowania, a w tym najważniejsze formalności do spełnienia, aby móc trasę przejechać w całości. Zachęcamy do lektury!


_______________________________________________________________________________
Problemów ostatnio mieliśmy ostatnio co niemiara, a poniższe to tylko najważniejsze:
1. Wizy irańskie otrzymaliśmy, ale wciąż nie są wbite w paszporty. Trzy tygodnie temu zmieniono zasady wydawania wiz, co oznacza iż aktualnie mamy jedynie 15 dni na wjazd na teren Iranu od dnia wydania wizy (wcześniej było to 90dni). Na szczęście w Ambasadzie przemiła pani obsługująca wizy przejawia zrozumienie i uzgodniliśmy odbiór wiz w przeddzień wyjazdu, 25 kwietnia 2013.
2. Wizy rosyjskie są w trakcie uzyskiwania. Do tematu podeszliśmy ambitnie i chcieliśmy wszystko załatwić sami, bez pośredników. Co w teorii wydaje się łatwe, nawet po konsultacji telefonicznej z Ambasadą, w praktyce okazało się zadaniem co najmniej karkołomnym. Ponieważ część z nas podlega pod region zachodni, te wnioski muszą być złożone w Poznaniu. Co więcej, nie mamy prawa do wizy tranzytowej z uwagi na brak wydanej wizy do kraju następującego po Rosji, Ukrainy. W ten oto magiczny sposób musimy skorzystać z pomocy pośredników, którzy w naszym imieniu stawią się równolegle w Poznaniu i Warszawie, aby złożyć komplet dokumentów. Za jedyne 450zł/osobę liczymy, iż będziemy mogli cieszyć się 24-godzinnym pobytem w tym wspaniałym kraju.
2a. Alternatywą było przepłynięcie promem z Poti(GE) do Kerchu (UA), ale z dniem 7 maja 2013 jego trasa została bezterminowo zawieszona.
3. Jak wiecie, w międzyczasie z 9-osobowej grupy z powodów przeróżnie osobistych, 4 osoby musiały zrezygnować z udziału w wyprawie. W ubiegłym tygodniu kolejna 5. osoba musi pozostać w Polsce w tym okresie. Tak liczne zbiegi okoliczności sprawiły, iż odliczamy dni do wyjazdu, a pozostało ich dokładnie 19 i żyjemy w przekonaniu, że nic więcej nie może i nie powinno się zmienić :)

Z dobrych wiadomości mamy do przekazania, iż Batumi1 w trakcie przeglądu nie wykazał żadnych dużych usterek. W przyszłym tygodniu powinien otrzymać logo wyjazdu, nowe opony i pokonać trasę Wrocław-Warszawa, aby dopełnić swoich przeobrażeń.

piątek, 5 kwietnia 2013

Plakat


Przedstawiona trasa wyprawy jest orientacyjna i może ulec, jak to zresztą z reguły bywa w podróży, nieznacznym zmianom - przede wszystkim z uwagi na dynamiczną sytuację polityczną w niektórych regionach :)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

GÓRY - Mount Savalan

Jeden z głównych punktów naszej wyprawy to trzeci najwyższy szczyt Iranu - stratowulkan Savalan (używana jest też nazwa Sabalan).


Savalan położony jest w północno-zachodnim Iranie, w pobliżu miasta Ardabil, nieco poza głównym łańcuchem gór Elbrus, co czyni go szczytem mocno wybitnym (wybitność ponad 3000 m). Z kolei wysokość 4811 m n.p.m. czyni go wyższym od Mount Blanc. Sam Savalan, podobno nawet ładniejszy niż Damavand, to rozległy masyw z kilkoma wierzchołkami sięgającymi powyżej 4500 m. Oprócz samego wierzchołka, na Savalan jest masa innych 'atrakcji' - źródła wód mineralnych, około 10 lokalizacji z gorącymi źródłami, a nawet ośrodek narciarski (tak -  w Iranie można sobie pojeździć na nartach!).
Jeśli chodzi o wejście, to nie ma nadmiaru informacji na ten temat w internecie, ale po przeczytaniu kilku relacji wygląda na to, że góra jest stosunkowo łatwa, choć pewnie w maju będzie jeszcze trochę śniegu i temperatury poniżej zera. Na zboczach Savalanu jest kilka 'schronisk', w tym west shelter oraz najbardziej oblegany east shelter (ok. 3500 m n.p.m.), do którego można dojechać terenówką. Z east shelter wychodzi większość osób, które chcą zdobyć szczyt - można spokojnie wejść i zejść do schroniska w jeden dzień, choć oczywiście dobrze jest przynajmniej jeden dodatkowy dzień poświęcić na aklimatyzację na tej wysokości.
My też będziemy atakować wierzchołek najbardziej popularną trasą, a po jego mam nadzieję szczęśliwym zdobyciu, zapewne będziemy relaksować się w jednym z wspomnianych wyżej gorących źródeł - np. Shabil Spa. 
Poniżej znaleziony w sieci szkic, a szersza relacja zapewne ukaże się po naszym powrocie...