niedziela, 28 kwietnia 2013

JUŻ W TRASIE

Z małym poślizgiem, ale jednak udało się wyjechać :) prawie wg planu 27 kwietnia o 3:00 zapakowaliśmy się w umówionym wcześniej miejscu na Śląsku w 4 osoby do mercedesa i ruszyliśmy w długo oczekiwaną trasę. Zdecydowanie niezbędny okazał się bagażnik dachowy :).
Pierwsze kilometry pokonaliśmy ze sporym niepokojem o stan techniczny auta, bo z uwagi na nieoczekiwaną awarię na kilka dni przed wyjazdem, nie mieliśmy okazji do porządnego testu w Polsce. Dodatkowo coś zaczęło 'świszczeć' - wg połowy z nas świst pochodzi z okolić przedniego prawego koła (łożysko??) co nie sugeruje nic dobrego. Druga połowa twierdzi, że może to tylko kiepska aerodynamika belek bagażnika dachowego. I na szczęście wydaje się, że chyba to jednak bagażnik, bo kilometry upływają, a my jedziemy dalej...
Pierwszy postój po 1200 km od Warszawy mieliśmy w Chorwacji u zaprzyjaźnionej Pani kustosz zamku w Valpovie k/Osijeku, gdzie zrobiliśmy mały 'tunning' auta.



Po odpoczynku ruszyliśmy dalej i nad ranem dotarliśmy do Turcji i pierwszego dłuższego, zaplanowanego postoju w Edirne. Nieco utrudnione okazało się odnalezienie pensjonatu z wolnymi pokojami oraz z normalną ceną, ale w końcu zostaliśmy w jednym z hoteli w samym centrum, gdzie właśnie spędzamy ostatnią w Europie noc, przed ruszeniem w stronę Stambułu i Kapadocji. Na miejscu zaliczyliśmy pierwszy meczet (i drugi też), pierwsze upały, pierwsze piwo i pierwszą noc nie w samochodzie :) Spalanie w 4 osoby, z bagażnikiem dachowym i mnóstwem kilogramów bagaży wychodzi ok 6,5 l/100 km - nieco mniej niż oczekiwaliśmy :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz