Iran 2012

Iran 2012

Skład: Zosia i Marcin (Oman)
 
Lubimy wyzwania... i pewnego zimowego dnia stwierdziliśmy, że w nadchodzącym 2012 roku chcemy zwiedzić kraj, którego ludzie się boją, niewiele o nim wiedzą, ale każdy o nim słyszał. Zdawać by się mogło, że znajduje się on o tysiące kilometrów od nas, a jest bliżej niż nam się wydaje... bliżej niż do Portugalii.
Marcin już wcześniej myślał o Iranie, pozostało tylko przekonać Zoś, że noszenie chusty, długich spodni i zakrytych butów przy 40 upale jest małą ceną w zamian za piękno kraju.
Nie trzeba było wielu argumentów aby pokochała tą ideę! ;)
I tak bo szybkich przygotowaniach na przełomie kwietnia i maja 2012 roku (1392 wg kalendarza lokalnego) odbyliśmy 17-dniową podróż do Iranu. Lotem z Berlina, z przesiadką w Stambule, w ciągu 24h wczesnym rankiem dotarliśmy na lotnisko im. Imama Chomeiniego. Pierwszy dzień w Islamskiej Republice Iranu przywitał nas słońcem, które towarzyszyło nam przez cały okres pobytu na miejscu.
Korzystając z niesamowitej miejscowej gościnności już pierwszego wieczora bawiliśmy się w towarzystwie miejscowych artystów, zajadaliśmy się miejscową kuchnią, słuchaliśmy tradycyjnej irańskiej muzyki. Już pierwszego dnia poznaliśmy irańską gościnność z jej najlepszym wydaniu!
Opuściwszy Teheran "VIP busem" dotarliśmy do Esfahanu który zauroczył nas ogromem głównego placu im. Imama Chomeiniego, a także ogrodami i przepięknym pałacem. Tutaj udzieliliśmy również pierwszego w życiu wywiadu miejscowej telewizji. Nie ulega wątpliwości, że sami staliśmy się atrakcją turystyczną :)



Kolejnym przystankiem na naszej trasie był Yazd, jedno z najstarszych nieprzerwanie tętniących życiem miast świata. Gdzieś po środku niczego, usytuowany pomiędzy dwoma pustyniami, Yazd zachwyca oryginalną architekturą z gliny i słomy, wąskimi i krętymi uliczkami, a przede wszystkim wolnym w porównianiu do stolicy tempem życia ulicznego, które pozwala na prawdę odpocząć. Zoś szczególnie upodobało sobie magiczny klimat tego miasta i wciąż kombinuje żeby tam wrócić.

 
 Rekomendowany szeroko Shiraz, słynący z przepięknych ogródów, zachwycił nas przede wszystkim swoimi meczetami: jedne wyłożone lustrami, inne urozmaicone kolorowymi witrażami, ale przede wszystkim były to pierwsze aktywnie użytkowane religijnie meczety. Dodatkowo na głównej ulicy znaleźlismy budke z informację turystyczną w której dość specyficzny Irańczyk ciekawą wymową angielską tłumaczył nam zaiwłości komunikacji.


Niewątpliwie największą atrakcją Shirazu jest Persepolis. Rozmiar miasta, niespotykana architektura, a przede wszystkim znana szeroko jego historia powoduje, że przekraczając bramę miasta możemy przenieść się w czasie i poczuć jak Persowie 2500 lat temu.






Na deser naszej zdecydowanie zbyt krótkiej wizyty pozostał Hamadan, którego brak szczególnych atrakcji został nadrobiony przez niepowtarzalne, rozrywkowe towarzystwo. Miasto w kształcie orkęgu z licznymi rondami, otoczone jest przepięknymi górami i skrywa trzeci największy na świecie kompleks jaskin -Ali Sador Caves. Zatopione w wodzie można zwiedzić jedynie z poziomu roweru wodnego z dołączonymi trzema łodziami.
Przebywszy 3500km możemy stwierdzić, że Iran jest niezwykłym zakątkiem, który kryje przed sobą jeszcze wiele atrakcyjnych miejsc do zwiedzenia. Kraju pięciokrotnie większego od Polski nie sposób obejrzeć w zaledwie 17 dni. Zdecydowanie jego najlepszą wizytówką są ludzie... pomimo wielu ograniczeń nakładanych przeze system polityczny są na codzień otwarci, pomocni, zawsze uśmiechnięci i pozytywnie nastawieni do życia, żyją ze sobą jak jedna wielka rodzina. To wszystko spowodowało, że chcemy tam ponownie wrócić, aby znów doświadczyć tej niepowtarzalnej atmosfery.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz