czwartek, 27 czerwca 2013

ZA SIEDMIOMA MORZAMI... CZ. 1

Skoro jechaliśmy na wakacje to przydało by się spędzić trochę czasu nad wodą (a najlepiej nad morzem) – stąd w naszym napiętym do granic możliwości grafiku podróży zarezerwowaliśmy kilka dni na nieco relaksu nad wodą. W końcu cała trasa IRAN EAST TRIP 2013 przebiegała szlakiem 7 mórz !!! (Marmara, Śródziemne, Azowskie, Czarne oraz 3 wielkie jeziora: Van, Urmia i Sevan zwane morzami Armenii – mimo, że 2 spośród nich są poza granicami obecnej Armenii).

Numer jeden na liście mórz – Marmara mignęło nam jedynie przez okna samochodu, gdzieś w pobliżu Stambułu, więc pozostanie bez większego komentarza. Na pierwszy poważny ogień, po przejechaniu ok. 3500 km poszło więc Morze Śródziemne, a konkretnie Yumurtalik – niewielka, ale bardzo urokliwa miejscowość w pobliżu Adany. Po zakwaterowaniu w Kücük Pansiyon (polecamy), który wbrew nazwie wcale nie był taki mały, z rana ruszyliśmy do centrum na plażowanie. 
Woda czysta, choć wydawała się jeszcze dość zimna, miała i tak zapewne wyższą niż Bałtyk w sierpniu temperaturę. Zarówno plaża, nadmorski park jaki i promenada sprawiały wrażenie jak by były nieco ospałe, zaniedbane lub w przebudowie – jak się później okazało było po prostu jeszcze przez sezonem, mimo iż był to już maj. Przynajmniej nie było tłumów i prawie cały nadmorski trawnik, w cieniu palm i starych murów, mieliśmy dla siebie. Po „leżakowaniu” wybraliśmy się też na mały obchód po centrum, które prezentuje się całkiem sympatycznie: przy samej plaży z jednej strony jest mały port i zamek (właściwie to jego ruiny), a z drugiej liczne knajpki i sklepy.
 

Na drugi dzień wybraliśmy się na plażę poza miastem, ok. 5 km na zachód, w pobliżu miejsca, które przez google maps wyglądało na camping. W rzeczywistości camping wyglądał bardziej jak koczowisko, za to plaża sama w sobie była całkiem fajna – naszym zdaniem ciekawsza niż ta w centrum, mimo że zaśmiecona… I woda nawet chyba była cieplejsza. 

Tuż obok plaży, wśród drzew poukrywane były fragmenty jakichś konstrukcji, które jak nam wytłumaczył właściciel jednej z takich konstrukcji, były bazą pod stragany, stoiska i budki ze wszystkim co tylko się da sprzedać w zbliżającym się sezonie.




Poinformował nas też, że tuż po naszym wyjeździe zjawią się tu tabuny turystów, w większości chyba Turków z Adany, i nawet plaża będzie do tego czasu wysprzątana :-). Na koniec dowiedzieliśmy się, że pracował kilka lat w Iraku i prawie zabronił nam tam jechać, bo w Iraku strzelają i wszędzie można nadziać się na bombę lub minę pułapkę – jak się okazało później, nam udało się przeżyć :)
.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz