Jak już było wcześniej wspomniane, jest jeszcze jeden szczyt
o nazwie Nemrut Dagi. Trudno mi teraz stwierdzić, który jest ‘lepszy’, tym
bardziej że oba od siebie się zupełnie różnią. Nemrut Dagi nr 2 to uśpiony
wulkan, położony w samym sercu Kurdystanu, przy jeziorze Van (które mimo, że leży w Turcji to zwane
jest jednym z 3 mórz Armenii obok Jeziora Sewan i Jeziora Urmia), ok. 500 km na wschód od jego
bardziej znanego imiennika (mam na myśli tego wpisanego na listę Unesco). Jest
też wyraźnie wyższy – ponad 2 900
m n.p.m. (lub nawet 3050 wg innych źródeł) w najwyższym
punkcie, a na ok. 2 500 prowadzi droga, tylko częściowo asfaltowa, ale
zapewne jak najbardziej do pokonania przez naszego W124. Sam wulkan wieńczy
ogromna kaldera o średnicy ok. 7
km, otoczona przez krawędzie o wysokości ok. 600 m. Wewnątrz kaldery jest
kilka jezior w tym jedno (Wielkie) zajmujące prawię połowę zapadliska i jedno z
wodą o temperaturze dochodzącej czasami do 60 st. C. Swoją drogą patrząc
przez perspektywę polskich Rysów (2499 m) wjazd na 2500 m samochodem wydawać by
się mógł niemożliwy, lub co najmniej bardzo harcorowy, jednak w przypadku
wjazdu na Nemrut Dagi start (Tatvan) jest na wysokości około 1800 m n.p.m. więc pozostaje
‘marne’ 700 m.
Wszystko jest więc względne – np.: będąc na Teneryfie udało mi się kilka razy (Toyotą
Yaris !!!) w ciągu jednego dnia pokonać ok. 5000 m (mniej więcej od
poziomu morza do ok. 2500 m.
n.p.m. i z powrotem), a na Aragac zostaliśmy podwiezieni dwoma Ładami
zapakowanymi po brzegi na wysokość 3200 n.p.m. !!!
opisy innych ciekawych
dróg pojawiać się będą na podstronie najciekawszedrogi
Nemrut Dagi k/Tatvanu z pewnością nie jest znany większości
turystom odwiedzającym Turcję, zresztą pewnie niewielu z nich się zapuszcza tak
daleko na wschód. Według jednak naszej oceny wschodnia Turcja jest prawie
nieznana, a zdecydowanie bardziej
ciekawa – pod warunkiem, że ktoś chce faktycznie ZWIEDZIĆ kraj, a nie odpocząć
na plaży. Oczywiście inna sprawa to dostępność do tych regionów – wybierając
się na standardową wycieczkę organizowaną przez biuro podróży raczej ciężko
znaleźć w ofercie regiony oddalone od najbardziej znanych kurortów, plaż czy
też ośrodków narciarskich. Jeśli ma się jednak choć odrobinę odwagi i umiejętności
zorganizowania się, dotarcie do miejsc poza utartymi szlakami wcale nie jest
trudne. Nawet, gdy do Turcji albo innego kraju nie wybieramy się własnym autem
(co jest oczywiście dużym ułatwieniem, ale nie zawsze jest możliwe) to
pozostaje nam np. wynajem auta na miejscu lub podróż komunikacją publiczną, bardzo często duuużo lepiej zorganizowaną niż polskie PKP i PKS. Podróżowanie
autobusami po Iranie to już w ogóle inny poziom. Oczywiście dla typowych
‘backpakersów’ pozostaje jeszcze kultowy autostop :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz