niedziela, 16 czerwca 2013

Czas podsumowań - cz.IV

Wyjazd upłynął dam dość sprawnie, ale zdarzały się gdzieniegdzie pewne utrudnienia, na których zamierzamy skupić się w poniższej IV części podsumowania.


  1. Turcja
a. Aby jeździć po Tureckich autostradach wymagana jest winieta HGS. Nie udało nam się dowiedzieć, ile kosztuje 1km bo mało kto zna jakiś język obcy , ale równowartość 70PLN pozwoliło nam przejechać całość trasy od Edirne po Turcję wschodnią.

b. Przy wjeździe do Turcji pogranicznik zauważył napis Kurdystan na naszej mapie. Wywiązała się burzliwa i mało przyjemna dyskusja. Chwilę później napis został dla naszego bezpieczeństwa usunięty 

c. Na obszarze Kurdystanu Tureckiego są rozsiane punkty kontrolne. Mieliśmy okazję natrafić na 2 takie, z czego podczas drugiej sprawdzali nas nieumundorowani uzbrojeni  mężczyźni. Nic złego się nie stało, ale widok broni i brak umundurowania nie wpływa pozytywnie na poziom adrenaliny.

d. Wyjazd z Turcji do Iraku poszedł gładko, ale wjazd z powrotem zajął około 4h i to tylko dzięki naszej zaradności i przekonywującej dyskusji z tureckim pogranicznikiem. Standardowo zajęłoby to nam powyżej 12h. Każdy pojazd i bagaź opuszczający Irak jest szczegółowo przez Turków sprawdzany

e. Wyjazd z Turcji do Iranu:
i. podejście pierwsze: przejście Kapikoy - Razi Sinir Kapisi - otwarte w lecie od 8-18. Wbito nam w paszporty pieczątkę potwierdzającą wjazd do Iranu po czym dopatrzono się brak CDP. Nie udało nam się przekonać policji granicznej i zostaliśmy zawróceni do Turcji, pieczątki anulowano oraz zarekomendowano wjazd przejściem pod Dogubayazit. Po stronie tureckiej anulowanie wyjazdu trwało ponad 1h
ii. podejście drugie: przejście pod Dogubayazit, Bazargan, otwarte 24/7. 
Niestety tureccy pogranicznicy popełnili jakiś błąd w anulowaniu naszego wyjazdu w pierwszym podejściu przez co Batumi nie mogło opuścić Turcji. Początkowo zapewniano nas, że sprawa zostanie wyjaśniona w ciągu godziny. W międzyczasie trójka z nas przeszła do Iranu a kierowca wraz z Batumi wciąż czekał w Turcji na rozwiązanie sytuacji. Dzięki uprzejmości urzędników udało nam się jeszcze tej samej samej nocy wszystkim wrócić do Turcji i finalnie na przejściu spędziliśmy nie do końca legalnie ponad 16h, śpiąc w namiocie na trawniku. 

   2. Iran
a. Brak CDP.
Wszelkie relacje mówiły, że można wjechać do Iranu bez CDP. Postanowiliśmy to sprawdzić.
Rzeczywiście okazało się, iż jest możliwe wystawienie na granicy swego rodzaju poświadczenie prywatnej firmy ważne nie dłużej niż 10 dni. Wiele osób kręciło się wokół nas, sprawdzano ilość cylindrów silnika (o jakim wielkim zdziwieniem było 5 w naszym 2,5D), wypisywało dokumenty, przybijało pieczątki, podpisywało się tu i ówdzie. Nikt z nas nie wiedział, kto jest pracownikiem agencji a kto celnikiem. Zapewniano nas początkowo, że będziemy musieli zapłacić nie więcej niż 40USD. Pod koniec zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym: 300USD albo nie wjeżdżacie! Byliśmy nieco zszokowani, ale krótka analiza po polsku i uzgodniliśmy, że to trochę za dużo. Długie negocjacje, tłumaczenia, narzekania i udało się zejść do 200 USD za 4 doby. Było również potwierdzenie, że przy wyjeździe już nic więcej nie będziemy płacić. Zważywszy na fakt, że mieliśmy już dość Turcji zaakceptowaliśmy tą cenę.
Ponadto warunek zakładał, iż mamy zostawić dowód rejestracyjny na przejściu granicznych i będziemy mogli go odebrać na docelowym z Armenią. Tutaj również długo się nie zgadzaliśmy i Irańczycy ustąpili. I tak z dowodem i zieloną kartą w jednej ręce, dokumentem poświadczającym prawo do wjazdu do Iranu w drugiej przekroczyliśmy granicę po około 3h. Na koniec jeszcze 40USD swego rodzaju podatku od diesla, którego w końcu nie zapłaciliśmy dzięki zaradności przedstawiciela agencji z przejścia granicznego i udaliśmy się na 1. stację benzynową :)

b.Wyjazd z Iranu
Tak jak podczas wjazdu wiele osób pracowało przy wypisywaniu odpowiednich dokumentów, tak przy wyjeździe procedura powtórzyła się. W ciągu 2h jakiś chłopak biegał i zbierał podpisy, pieczątki. Na koniec zażądał 30Euro, potem 50Euro. Za ostatnie pieniądze wykonaliśmy telefony do pracowników z agencji z przejścia Bazargan oświadczając, iż mieliśmy umowę - żadnych więcej kosztów. Prawie wyrwaliśmy nasze dokumenty, uiściliśmy opłatę w wysokości około 10PLN po czym opuściliśmy Islamską Republikę Iranu, aby wpaść w szpony post-sowieckiej mentalności Armenii :)

3. Armenia
a. na dzień dobry pasażerowie udali się zwyczajem tureckim i irańskim do osobnej odprawy bez bagażu, a kierowca sam rozpakowywał auto do ostatniej paczki chusteczek

b. w trakcie kontroli żołnierz przeszukujący auto próbował wymusić podarunek: a to zapalniczka gazowa, a to szwajcarski scyzoryk, w końcu na uspokojenie otrzymał pustą ale nową piersiówkę

c. zadowolony po przeszukaniu kierowca pojechał do odprawy celnej i tutaj zdziwienie:
i. wjazd do Armenii kosztuje około 55 USD na co składają się: opłata drogowa, opłata ekologiczna, opłata za pracę celników, opłata za pracę pana wypisującego dokumenty, opłata za wpłatę opłaty na konto
ii. około 20 USD przy wyjeździe z Armenii, na którą składają się bliżej nieokreślone składniki

d. stan dróg w Armenii jest generalnie zły, poza tymi fragmentami, które są wyjątkowo dobre. Określenie złe odnosi się do wielkich połaci asfaltu wyciętych dawno temu i oczekujących na uzupełnienie nową warstwą. Jadących do Iranu zachęcamy do wybrania drogi bardziej na wschód, jest dłuższa, prowadzi przez 2 przełęcze, ale jest w lepszym stanie od tej zachodniej i pozbawiona jest TIRów

4. Gruzja
a. Przełęcz na drodze wojennej na odcinku około 15-20km pozbawiona jest asfaltu, dziury osiągają astronomiczną głębokość, jest mokro, ślisko, kamieniście ale widoki wynagradzają te pewne niedogodności

b. jest alternatywna droga z tunelem do Rosji przez Osetię, ale wg relacji miejscowych Gruzinów nie sposób nią przejechać bez rosyjskiego paszportu

c. zdarzają się od czasu do czasu, szczególnie w rejonach górskich, odcinki, na których bydło i owce mają pierwszeństwo. Zalecamy szczególną ostrożność, szczególnie przed zakrętami, jako że spotkanie ze stadem może zakończyć naszą podróż, i nawet kebab ze świeżej baraniny nie poprawi nam humoru ;)

Rosja
a. Prom Port Kavkaz-Port Kerch. Niby to tylko 5 km ale całość zajęła nam grubo ponad 3h.Prom odpływa regularnie przez całą dobę, ale odprawa trwa strasznie długo. Poza samym czasem odprawy reszta poszła gładko

Ukraina
a. pierwszy i jedyny mandat podczas jedynej kontroli drogowej. Zarzut: próba wyprzedzenia na linii ciągłej; kara: 200ml gruzińskiej wódki

b. Jadącym z Krymu do Lwowa polecamy jechać głównymi drogami, a w szczególności odcinek Uman-Lviv w miarę możliwości drogą krajową przez Kijów. To tylko 140km dalej, ale przypuszczalnie standard dużo lepszy. Odcinek Uman-Lviv miał często odcinki ze znakiem "uwaga dziury" na których auto zaliczało 20-30cm kratery na odcinkach 5-10km. Szczerze nie polecamy

c. Przejście w Medyce po stronie UA miało kolejkę długości około 300m. Pomiędzy UA a Polską kolejne 100m. W sumie zeszło nam się ponad 3h i to tylko dzięki uprzejmości polskich służb granicznych, które przepuściły turystów nieco bokiem w gąszczu "mrówek".

Polska
a. fotoradary. To był istny szok. Na całej trasie widzieliśmy 2 (słownie: dwa) fotoradary. Na trasie do Łańcuta było ich kilkanaście

b. znaki drogowe. Mówi się, że znaki mają lepiej nas prowadzić, informować i ostrzegać. Faktem jest, że po przekroczeniu polskiej granicy nasze oczy dostawały oczopląsu, a mózg nie radził sobie z natłokiem informacji. Panowie i Panie posłanki, co za dużo to nie zdrowo. Polecamy wakacje na południu i wschodzie aby zobaczyć, że można sprawnie jeździć i nie zaśmiecać poboczy znakami zakazu, nakazu i ostrzegawczymi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz